Prawdopodobnie najlepsza rada, jakiej można udzielić afiliantowi

Ileż to razy słyszeliście pytanie o najlepszą radę jakiej można udzielić afiliantowi? Wiele razy sam zadawałem to pytanie sobie i moim rozmówcom. Odpowiedzi zwykle przypominały wywiady piłkarzy, którzy właśnie przegrali mecz. Wiecie o co chodzi, więc nie ma sensu pastwić się nad jednymi i drugimi.

Jakiś czas temu przeczytałem wywiad, którego udzielił Martin McDonald z Expedii i jedna z jego rad dla afiliantów zapadła mi głęboko w pamięć. A brzmiała ona mniej więcej tak:

Przestań być afiliantem. Przejmij kontrolę nad konwersją i zbuduj trwałą wartość.

Pierwsza myśl: przecież afilianci nie mają kontroli nad „swoim” biznesem?

  • Zbudowanie wiarygodnego modelu, który przyciągnie dobrej jakości (konwertujący) traffic nie jest ani łatwe, ani też tanie. Samo pozyskanie kontentu to już pokaźny wydatek i nie jedyny. Trzeba przecież jeszcze to jakoś wypromować, zadbać o SEO, itp.
  • Jest to więc relatywnie spora inwestycja wymagająca dużo poświęcenia, której powodzenie zależy od zdolności do konwersji reklamodawcy, czyli podmiotu, na który nie mamy praktycznie żadnego wpływu.
  • Dodatkowo, jako afilianci, nie możemy nic zrobić z klientami, których pozyskujemy. Jesteśmy tylko korytarzem, którym wchodzą oni do sklepu.
  • Afilianci mają swoje niszowe grupy odbiorców (klientów), do których muszą dopasować formę przekazu, sposób dotarcia. Reklamodawcy, zwykle zainteresowani dużo szerszym spektrum odbiorców, nie skupiają się na poszczególnych segmentach, nie ułatwiają tym samym pracy afiliantom.
  • Afilianci są zwalczani przez Google. Przez ostatnie lata afilianci byli główną grupą, dla której Google modyfikował swój algorytm, żeby utrudnić im życie osłabiając ich pozycje w wynikach wyszukiwania. Moja ocena tego zjawiska jest oczywiście subiektywna. Wiem, że zależy ona od punktu widzenia.

Jakie jest więc rozwiązanie dla tych problemów?

Przestać oddawać klientów reklamodawcom. Przerwać pionowy łańcuch dostaw. Nie jest to praktyczna rada dla wszystkich, ale w pewnych branżach jak najbardziej wykonalna.

Start w branży hazadrowej z gotowym rozwiązaniem typu „white label” to koszt co najmniej $20 000, ale w turystyce „gotowca” mini portalu z wycieczkami można pozyskać za darmo.

Dzięki temu użytkownik może nie tylko znaleźć taką stronę w wynikach wyszukiwania, przejrzeć na niej oferty, ale co najważniejsze dokonać transakcji nie opuszczając serwisu.

W skutek tego nie tylko konwersja zostanie po stronie afilianta, ale również dane klienta. Można wtedy pokusić się np. o remarketing.

Kolejny istotny aspekt, to możliwość zbudowania własnej marki, co pozwala uzyskać stabilne źródło dochodów na lata.

Światowe przykłady tego typu serwisów to np. MoneySavingExpert.com warte $130 000 000, przy czym wycena dotyczy marki, nie przychodów.

W Polsce taki „white label” z zimowymi ofertami oferuje SnowTrex.pl. Czekamy, kiedy Enovatis (właściciel największych portali turystycznych w Polsce: wakacje.pl i easygo.pl) przygotuje swoje szablony.

Nawet jeśli ruch od afiliantów nie wygeneruje reklamodawcy sprzedaży, pracuje on na jego markę (i to za darmo). Praktyka pokazuje, że to właśnie napędzenie trafficu jest zadaniem najtrudniejszym. Jeśli więc jesteś afiliantem i potrafisz zdobywać klientów, staraj się zdominować jak największą część lejka zakupowego.