Diamentowy biznes w programach partnerskich

W afiliacjach nie ma nic trudnego. Czyżby? Założę się, że jest jedna sprawa, która spędza sen z powiek każdego Affiliate Managera – pozyskiwanie afiliantów. To oni stanowią o atrakcyjności sieci, to oni napędzają wzrost branży. Ale są programy partnerskie, które nie muszą się do nich wdzięczyć i o nich zabiegać. To sklepy z dobrami luksusowymi, np. diamentową biżuterią.

Możesz promować program ze zdrową żywnością, książkami, tonerami do drukarek i nieźle na tym wychodzić, ale tych parę złotych prowizji na pojedynczej sprzedaży ma się nijak do tego, co możesz zarobić promując produkty o wysokiej cenie jednostkowej.

Diabeł tkwi w procentach (przekonał się o tym niejeden kierowca, który dziś jeździ tramwajem). Można mieć 10% prowizji z książki za 35 zł (prowizja 3,50 zł), ale lepiej byłoby mieć 10% z 350 zł.

A jeszcze lepiej mieć 20% z produktów, które przeciętnie kosztują po 1500 zł (prowizja 300 zł). Z wielką radością powitałem sklep Michelson Diamonds, który właśnie taki program prowadzi. Mam niezaprzeczalne dowody z zagranicznych rynków, że diamenty w Internecie bardzo dobrze się sprzedają. Takie sklepy mają niezawodny proces obsługi, który gwarantuje pomyślność transakcji i satysfakcję klienta (to dość obszerny temat na inny artykuł).

Przyłączając się do programu partnerskiego oferującego prowizję za sprzedaż dóbr luksusowych możesz (wręcz musisz ze zwykłego matematycznego rachunku) zarobić więcej, przy takim samym nakładzie pracy co w przypadku pospolitych dóbr czy usług.

Musisz wiedzieć jeszcze jedno. Nie możesz się zbyt szybko zniechęcać brakiem efektów. Wiadomo, że diamentowe pierścionki nie sprzedają się tak często jak suplementy diety. W moich programach związanych z biżuterią prowizja wpada raz na 2-3 dni, ale za to jej wysokość rekompensuje oczekiwanie z nawiązką.

Nie wiem czy są jakieś jeszcze sklepy z diamentową biżuterią dostępne w polskiej afiliacji. Ja znam tylko Michelsona w OMG i od niego proponuję zacząć.